„Mickey i niedźwiedź” tematycznie i duchowo przypomina filmy Debry Granik. Grającą główną rolę Camilę Morrone porównywano zresztą do Jennifer Lawrence i jej występu w „Do szpiku kości”, sama opowieść jest natomiast swego rodzaju odwróceniem „Zatrzyj ślady” – ostatniego filmu reżyserki. Ponadto każda z tych produkcji skupia się na poplątanych relacjach kochających, lecz toksycznych ojców z ich dorastającymi, bystrymi i nad wyraz poważnymi (bo i nie ma się z czego śmiać) córkami. Z tą różnicą, że miłość ojcowska u Attanasio jest szczątkowa. To okruch przeszłości, ślad po lepszych czasach, bardziej przyzwyczajenie niż prawdziwa troska.
Ojciec Mickey (tak jak bohater “Zatrzyj ślady”) jest weteranem wojennym, ale, w odróżnieniu od filmu Granik, to drapieżnik. Mieszkanie z nim pod jednym dachem przypomina stąpanie po krawędzi. Film przekonująco oddaje rodzinne napięcie, chwiejność nastroju i ustawiczną groźbę przemocy. Wytatuowany, nakręcony, dotknięty PTSD mięśniak czasem odgrywa rolę apodyktycznego opiekuna, innym razem kumpla. Równie często zamienia się w dziecko, które trzeba utulić do snu, zadbać o jego najprostsze potrzeby lub odebrać z komisariatu. Tyleż niesamodzielne, co destrukcyjne: złośliwe, strojące fochy, narwane. Granica między zaburzeniem psychicznym a ohydnym charakterem zaciera się.
Mickey przejmuje w domu rolę zmarłej na raka matki. Pielęgnuje wspomnienie o niej i marzy o ucieczce. Ma nawet plan, ale poczucie obowiązku nie pozwala jej zbyt odważnie myśleć o własnych potrzebach. Także w relacji ze swoim chłopakiem (młodszą kopią jej ojca) odbija się skłonność dziewczyny do uległości – byle utrzymać status quo i niczego nie komplikować.
Największe okrucieństwo w filmie Attanasio kryje się w podtekście, w dwuznaczności, która coraz wyraźniej daje o sobie znać. Życie tej dwójki przypomina patologiczne małżeństwo. Zamroczony ojciec dostrzega w córce zmarłą żonę i jest o nią zazdrosny zazdrością mężczyzny, a nie rodzica. Dziewczyna przestraszona zaborczym spojrzeniem chowa kobiecość pod obszernymi ciuchami i zawzięcie zmywa z siebie zapach perfum. Historia zmierza do brutalnego katharsis, ukrytego pod znaczącą elipsą – aktu ostatecznej przemocy, a zarazem jedynej szansy na uwolnienie.