Nie ma sensu silić się na przydługie wpisy początkowe. Z sympatycznej autoreklamy też nici. Próbowałam w pierwszej wersji tego wpisu – wyszło koślowo i nienaturalnie.
Zacznę więc zwyczajnie, zapraszając do lektury i do dyskusji. Mam nadzieję, że wystarczy mi na tyle determinacji, by regularnie dokarmiać tego pustego jeszcze wordpressa, aż będzie tłusty i… w miarę strawny.
START!