Jesienią 2015 roku otworzyli w Jaworznie kino. Nie mieliśmy tu kina od 2002 roku, kiedy to zamknięto „Sasankę” – w tym samym stopniu obskurną i zimną, co kultową. Mam kilka wspomnień związanych z kinem „Sasanka”. Nieraz tak samo obskurnych jak obskurna była ona.
1. Pierwszy raz w kinie „Sasanka” byłam na „Pocahontas”. Do kina poszłam z tatą. Tata kupił mi bilet, odprowadził pod salę i ku mojemu zaskoczeniu… pod tą salą mnie zostawił. Rzucił tylko na odchodne, żebym nie mówiła mamie. Dziś się domyślam, że gotówka z jego biletu znalazła tamtego wieczoru inne ujście.
2. Z bratem byłam w „Sasance” na trzech filmach: „Zaginiony Świat: Jurassic Park”, „Casper”, „Niekończąca się opowieść III”. Na wszystkich pod koniec zasnęłam.
3. Na „Ogniem i mieczem” byłam z klasą w podstawówce. Moja mama zgłosiła się na jednego z rodziców-opiekunów. Po seansie trochę się posprzeczałyśmy. Uznała, że jestem złą dziewuchą skoro wolę Bohuna od Skrzetuskiego.
4. Na „Chopin. Pragnienie miłości” też byłam z klasą, tym razem z liceum. Miałam czerwone glany z żółtymi sznurówkami, najlepsza kumpela zielony, kultowy golf. Przed seansem w kinowej ubikacji wypiłyśmy butelkę taniego wina (najtańszego!) o urokliwej nazwie „Bełt”. Dziś myślę, że ten film zasługiwał na takie potraktowanie.
5. Na pierwszej randce w „Sasance” byłam z moim pierwszym „poważnym” chłopakiem. Grali „Harry’ego Pottera”. Był styczeń, w kinie wysiadło ogrzewanie. Siedzieliśmy w zimowych kurtkach. Potem byliśmy parą dość długo, bo do pierwszego sezonu „Dextera”, co pewnie nie ma żadnego znaczenia.
6. Kino „Sasanka” zamknięto w roku moich osiemnastych urodzin. W dzień, w który je obchodziłam, zorganizowano pożegnalny, nocny maraton filmów. Repertuar był dość osobliwy: „Oszukać przeznaczenie 2”, „Matrix Reaktywacja”, a na koniec „Nieodwracalne” Gaspara Noé. Za urodzinową gotówkę postawiłam znajomym bilety. Poszliśmy. „Sasanka” była pełna, a w niemal każdym jej rzędzie lała się wódka. Na ostatnim filmie z kina wyszli niemal wszyscy. Oprócz mnie i kilku innych podejrzanych osobników. Pewnie do dziś, tak jak ja, oglądają dziwne filmy.
Dzisiaj jest inaczej. Jaworzno ma „Multikino”. W „Sasance” za to otworzyli „Biedronkę”.
—
Źródło zdjęcia: Muzeum Miasta Jaworzna