Sexy 80’s: Na tylnym siedzeniu samochodu

say anythin 12

W 1924 roku pewien nastolatek napisał do „American Magazine” list, w którym zwierzył się z trapiącego go problemu. Żalił się, że w ostatnich pięciu latach wydał na randki gigantyczną sumę, bo ponad pięć tysięcy dolarów, co daje około dwadzieścia dolarów tygodniowo. I pewnie nie był jedynym takim nastolatkiem. Trwała właśnie „epoka jazzu”, która amerykańskiej obyczajowości przyniosła wiele zmian. Zabawa stała się odważniejsza, bardziej taneczna i beztroska, powszechny kodeks moralny zmienił się, Freud stał się popularny prawie jak sport, a wraz z tym wszystkim zmieniła się też istota zalotów. Ówczesny młodzieniec nie musiał się już dwoić i troić, by w dusznym, rodzinnym salonie dobrze wypaść w oczach rodziców swojej wybranki. Teraz jego wysiłek polegał zaledwie na podjechaniu pod drzwi jej domu eleganckim, prawdopodobnie podkradzionym rodzicom samochodem i zabraniu jej na randkę – z dala od przyzwoitek i surowych kodeksów. To, co później działo się na tylnym siedzeniu pojazdu, owocowało najrozkoszniejszymi ze wspomnień.

Co prawda odkryte dachy i niewygodne siedzenia wczesnych modeli samochodów nie sprzyjały dobrej zabawie, ale już wkrótce ich forma ewoluowała w stronę przytulności i intymności. To wtedy zaczęło się wielkie, samochodowe rozpasanie. Jedna z legend głosi, że sam Henry Ford próbował zniechęcić nieokiełznanych kochanków do uprawiania miłości w swoim wynalazku, dlatego dość radykalnie ograniczył długość kanapy w słynnym modelu T. Nie pomyślał, że po usunięciu jej z auta (co wówczas było możliwe), miejsca będzie w sam raz. Zresztą… modele T były dość wysokie, więc niska para mogła się w nich kochać na stojąco. Niezależnie od prawdziwości tych pogłosek seks w samochodzie wpisał się w amerykańską kulturę grubą czcionką. Jego historia zaczyna się właśnie w epoce Fitzgeralda i trwa przez długie dekady, dając o sobie znać również w kinematografii – także tej z lat osiemdziesiątych.

sekretny wielbiciel 1

Filmem, który świetnie pokazuje, że seks w samochodzie to doświadczenie wielu amerykańskich pokoleń, jest sympatyczny „Tajemniczy wielbiciel” (1985) w reżyserii Davida Greenwalta. Jedna ze scen rozgrywa się w tak zwanym „Parku Zakochanych” z widokiem na panoramę miasta, gdzie po zachodzie słońca zaczyna się roić od samochodów „wypełnionych” napaloną młodzieżą… i nie tylko (do podobnego miejsca – o ile dobrze pamiętam – zabierał swoje dziewczyny Dylan z „Beverly Hills 90210”). To tutaj na randkę zaprosi swoją partnerkę główny bohater, przyjazny uczniak, Michael Ryan (w tej roli gwiazdor ówczesnego kina młodzieżowego, C. Thomas Howell). Ona, czyli Debbie (Kelly Preston), nie jest specjalnie zaskoczona wyborem miejsca. Szybko, niemal bez słów, para oddaje się przyjemności, nic sobie nie robiąc z obłędnych widoków zza szyby. Zabawny zbieg okoliczności sprawia, że w samochodzie tuż obok mały skok w bok planują: matka Debbie i ojciec Michaela. Zanim się pocałują, dojdzie między nimi do pełnego nostalgii dialogu:

– Nie byłam tu od 1965 roku – powie ona.
– Cóż, niewiele się zmieniło od tamtej pory… – odpowie on.
Na co jego partnerka wzruszy ramionami i spuentuje:
– Teraz wie się więcej o antykoncepcji.
– Miejmy nadzieję.

Tamtego wieczoru w Parku Zakochanych dochodzi do kilku zabawnych sytuacji, a kilka umizgów zostaje brutalnie przerwanych. Szczegóły polecam sprawdzić we własnym zakresie.

Grandview U.S.A 1

Co ciekawe, wspomniany C. Thomas Howell, zaledwie rok wcześniej zagrał w innym filmie, w którym przyszło mu uprawiać seks w samochodzie. Mowa tu o „Grandview, U.S.A” (1984), który w całości kręci się wokół tematyki motoryzacyjnej. Główną bohaterką filmu jest Michelle „Mike” Cody (w tej roli niesamowita jak zawsze Jamie Lee Curits), twarda sztuka i poniekąd niezła chłopczyca, organizatorka miejscowego „desctruction derby”.  C. Thomas Howell wciela się w postać Tima, kończącego szkolną edukację chłopaka, który – jak to zwykle bywa – mierzy się ze swoimi marzeniami i poszukiwaniem własnego „ja”. Początek jego opowieści sam w sobie jest amerykańskim szlagierem – otóż Tim, urywając się ze szkolnego balu, zabiera samochodem ojca swoją dziewczynę na seks-schadzkę. Niestety samochód grzęźnie w bagnie, co kończy się tragicznie i komicznie jednocześnie – para wpada w błoto, gubiąc but i brudząc odświętne ubrania. Kolejne podejście do utraty dziewictwa przez Tima jest już udane. „Wyrywa” on dziewięć lat starszą kobietę i nie tylko ląduje z nią w łóżku, ale i uprawia seks w samochodzie na arenie samochodowego derby, jednocześnie kręcąc kierownicą romantyczne koła.

Grandview U.S.A 2

Jednym z młodocianych amantów kina lat 80-tych był dobrze nam wszystkim znany Tom Cruise. Zanim zaczął realizować misje niemożliwe, kilka razy na ekranie ewoluował z prawiczka w dojrzałego mężczyznę. Raz próbował nawet zrobić to w samochodzie, choć mu nie wyszło. Działo się to w filmie poważnym jak na szkolne, ejtisowe produkcje pt. „Wszystkie właściwe posunięcia” (1983) w reżyserii Michaela Chapmana. Cruise wcielił się tutaj w postać Stefena 'Stefa' Djordjevica, dla którego jedyną szansą, żeby uciec od smutnego, robotniczego przeznaczenia, są sukcesy sportowe. Stefan, przystojny, umięśniony uczeń liceum, oprócz uprawiania futbolu jest również zakochany. Wybranka jego serca to Lisa Litski (w tej roli Lea Thompson, kolejna ejtisowa gwiazda). Relacje między tą dwójką bywają skomplikowane, choć jednocześnie są pełne czułości, zrozumienia i lojalności. Do zgrzytu dochodzi na samochodowej randce, podczas której Stef – w gorącej wodzie kąpany – stara się z delikatnego pettingu przejść „do rzeczy”. Mimo sprzeciwu, nie ustępuje, choć wreszcie – nie bez nerwów – daje sobie spokój. Jego nachalność to nie tylko pochodna młodzieńczych ciągot, ale także chęć zaimponowania swoim kolegom. Tymczasem Lisa jest radyklana: „chcę, żeby to było coś specjalnego. Na pewno nie w samochodzie” – mówi. Zarówno ta scena, jak i cały film, nie wpisuje się w zabawową, pełną gagów konwencję młodzieżowych filmów z lat 80-tych. Mówi całkiem na serio o problemach, wątpliwościach i błędach, które popełnia się w szczenięcym wieku – co zresztą stanowi największą wartość całej tej historii.    

wszystkie właściwe posunięcia

Na koniec jedna z najbardziej uroczych scen seksu w samochodzie w całej historii amerykańskiego kina. „Say Anything…” – cudowny film z 1989 roku, dzięki któremu polubiłam Johna Cusacka. Piękna opowieść, bez żadnych pretensji, bez głupkowania – subtelna, wdzięczna, na swój sposób delikatna i zapadająca w pamięć . Tym razem seks w samochodzie to nic złego (zresztą w samochodzie dzieje się tu wiele istotnych rzeczy). Wręcz przeciwnie – to kawałek prawdziwego romantyzmu popełniony w atmosferze wyśpiewanej przez Petera Gabriela piosenki pt. „In Your Eyes”.  W ramach podsumowania posłuchajmy:

 


About the author

superchrupka

View all posts

2 komentarze

  • Świetny wpis chrupko. Amerykańskie samochody to prawdziwie lubieżna przestrzeń. Oprócz tej najprzyjemniejszej formy spędzania czasu, kanapa z tyłu, w kinie służyła już chyba do wszystkiego :) Zabijano, ukrywano się, siekano, gwałcono itp. Zresztą… na przedniej też można było dużo zrobić z uwagi na umieszczenie automatu przy kierownicy. Już odnosząc się bezpośrednio do wpisu to przypomnę jeszcze scenę sexu w "Birdy" (1984), gdzie Matthew Modine zabawiał się z Maud Winchester (chociaż tytuł nie do końca wpisuje się w optymistyczne młodzieżowe obrazy tutaj zestawione :)

    • Dzięki! :)

      Faktycznie, pamiętam "Birdy" (chociaż nie do końca lubię ten film). To dość prawdopodobne, że przegapiłam jakieś tytuły. Gdy piszę ten komentarz, już mi świta taki dreszczowiec z Kevinem Costnerem, "No Way Out" (1987) i tam chyba też miały miejsce jakieś samochodowe igraszki. Sexy 80's wraca na dobre. Już zaczęłam rozgrzebywać kolejny temat :)

      Pozdrawiam serdecznie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *