To ciekawe, ale kiedy przeglądam swoje roczne podsumowania, w pierwszej kolejności dostrzegam rzeczy, które mi w nich nie pasują – brak pewnych tytułów lub kolejność nie taką, jaką bym sobie obmyśliła dzisiaj. Rankingi, choć fajne – bo przyjemnie pozamiatać, a potem z czystym kontem ruszyć dalej – są też w jakiś sposób ułomne, niewystarczające. Kalkulacja, element kreacji, dylematy, ograniczenie się do określonej liczby tytułów (albo polskiej dystrybucji), wreszcie (niepotrzebna) obawa przed stawianiem obok siebie filmów z różnych porządków (kina gatunkowego i artystycznego, mainstreamowego i niezależnego, docenianego i odrzucanego/niezauważonego) – to wszystko potrafi zafałszować obraz tego, "jak było naprawdę".
Patrzę więc na te swoje podsumowania trochę nieufnie, ale też lubię je jako coś w rodzaju filmowego pamiętnika – dobrze jest czasem zajrzeć, porównać, przypomnieć sobie, co się kiedy oglądało, zweryfikować, zaskoczyć się własnymi wyborami.
Dla mnie ten rok był filmowo (i serialowo) udany.
Ale to nic nowego – mam tak co roku.
Do rzeczy. W kolejności alfabetycznej….
Podobały mi się najbardziej:
Podobały mi się bardzo:
Aktorskie oczarowanie dużego ekranu:
Rebecca Ferguson ("Doktor sen")
Ulubione oldies:
Ulubione seriale:
Aktorskie oczarowanie małego ekranu:
Billy "chaos to nowa heroina" Crudup ("The Moring Show")
Bohaterowie roku
czyli ludzie kina, którzy byli mi w tym roku wyjątkowo bliscy – wracali do mnie regularnie, pod różnymi postaciami, aż się przywiązałam.
Olivier Assayas
Ulubiona książka roku:
Therese Bohman, "O zmierzchu"
Muzyczny motyw roku:
The Delfonics – Didn't I 'Blow Your Mind This Time (z dedykacją dla Roberta Forstera i wszystkich romantyków)
Ukochany film dekady:
Poezja, reż. Lee Chang-dong, Korea Południowa, 2010
Blogowe postanowienia noworoczne:
- Robić swoje
- Dobrze się przy tym bawić
- Nie przeceniać życia w internecie