1. Dialog w księgarni, do której weszliśmy tylko "pooglądać".
– To co? Kupujemy to?
– Ale mieliśmy już nie kupować książek…
– No tak…. Ale tylko w internecie! Księgarnie się nie liczą.
2. Idziemy do Biedronki po coś "szybkiego" na obiad. Za produkty spożywcze płacimy 20 zł, ale cały rachunek wynosi stówkę. Biedronka też się nie liczy.
3. Pewnego wieczoru. "Wiesz, kupiłem nam książki. Ale nie martw się. Tylko dwie. MAŁE."
4. Lipiec. Jedziemy na Nowe Horyzonty. Wrocław wita nas kinem i księgarniami. Dzień przed powrotem musimy kupić w TK-Max dodatkowy plecak.
5. Sierpień. Wreszcie wyremontowaliśmy mieszkanie. Książki równiutko stoją na półkach. Gapimy się na nie tak długo, jakby w ich miejscu stał telewizor.
6. Wrzesień. Stosiki rosną. Zaczynamy marzyć o nowych regałach.
7. Kołobrzeg. Wysiadamy z pociągu, idziemy przed siebie. Pośród straganów z pamiątkami wypatrujemy namiot z tanią książką. "Ale tylko po jednej" – myślę gorączkowo, gdy zbaczamy z drogi na plażę.
8. Arek zamówił na internecie nowego Wallace'a i parę innych tytułów. Przesyłka spóźnia się. Wreszcie (po dwóch tygodniach) przychodzi. W paczce są te inne tytuły, brakuje jednak Wallace'a. Informacja: z powodu braków w magazynie książka zostanie dostarczona w innym terminie. Ból.
9. Dwa dni później. Arek wraca do domu. "Wiesz, byłem w księgarni. Trzymałem w ręce nowego Wallece'a i już miałem go zabrać do kasy, ale się wycofałem. No bo byś powiedziała, że bez sensu wydaję kasę." Etam Zerkam na wypchany plecak Arka. "No ale kupiłem nam coś innego". Radość.
10. Oglądamy nowy Tygodnik Kulturalny. Gdy mówią o nowościach książkowych, niecierpliwie wiercimy się na krzesłach.
11. Październik. Znowu jedziemy do Wrocławia. Nie składaliśmy sobie żadnych obietnic. Po co się oszukiwać.